Ilu Was tu zajrzało ;)

niedziela, 25 listopada 2012

Done.

Ostatnie dwa tygodnie pelne zawirowan i dziwnych ludzi.
Ludzi!
Jednego z najwiekszych problemow w moim zyciu.

Czy ktos ogladal film "Trzynascie"? Ogolnie rzecz biorac nic specjalnego. LA (oczywiscie), 13latka, wzorowa uczenica chce byc fajna, stara sie przypodobac najfajnieszej dziewczynie w szkole, zmnienia dla niej image, robi piercingi, cpa, uprawia seks. zostaje totalnie zmanipluowana. Na samym koncu ta "fajniejsza" zrzuca cala wine na nia. Typowy schemat. Az boli. Szczegolnie mnie.
Przynajmniej tak dlugo myslalam. Zawsze czulam sie ta zmanipulowana, slabsza, gorsza. Od niedawna zaskakuje sama siebie. Wcale tak nie jest. Zaczelam wykorzystywac ludzi dla wlasnego dobra. A moze zawsze to robilam, usprawiedliwiajac sama siebie, odwracajac kota ogonem.

I wcale nie czuje sie winna ! Kocham kogo powinnam kochac, nie lubie tych ktorzy na to zasluzyli i ide do przodu.
Mala Ania dorasta.

poniedziałek, 29 października 2012

Long time, old friend.

Dawno, oj dawno nie postowalam.
Glownie z powodu braku polskich zanow ale teraz mnie to...gryzie. I tak nikt tego nie czyta, ta dawno nie postowalam nic.
Wiec jestem!
Mam tyle dziwnych uczcu ze nawet nie potrafie ich zdefiniowac. Jedyne pytanie ktore mnie nawiedza to "Wiec to juz TO?".
Mili panstwo, wkraczam w doroslosc, punkt 1 - wyprowadzka od rodzicow. W trakcie. Ochoczo i dzielnie szuam mieszkania, zawieszona w jakiejs niepewnosci.
Myslalam ze bede smutna, ze to bedzie bolesne i pelne wahania, ze bede sie odwracac za siebie i beda klopoty. Ale tak nie jest. Zycie zaskakuje raz po raz i patrze w przyszlosc z usmiechem na twarzy, tak, wyprowadze sie, tak, bedzie moze nie lepiej (mimo ze mam taka ogromna nadzieje) ale inaczej, po swojemu!
Nowy etap otwiera sie mimo ze nie dazylam nigdzie dalej i nagle zdaje sobie sprawe ze to nie jest zle, isc do przodu, zapominac, wierzyc w siebie, zaczynac po raz kolejny.
Zycie mnie uczy. Taka znana fraza z literatury w ktora nigdy nie wierzylam. Czas uwierzyc.

Z nowosci, biore udzial w Gishwhes ! Nie wiedzacych odsylam do wikipedii.
Zamierzam tutaj grzecznie postowac moje odczucia i przemyslenia na temat tego cudownego wydarzenia w przyszlym tygodniu.
Wish me luck, I really want to win this.

Long time, old friend, long time.
Music na dzis : Mumford&Sons - Below my feet

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Summer, please.

Dzień dooooobryyyyyy ! :)

Hi Folks, melduję się, jestem, żyję i tak jak obiecałam będę się pojawiać co kilka dni :)

Co tam słychać w mojej pięknej Polsce, miodem i mlekiem płynącej?
U mnie wiosna w pełni, Kolonia rozkwitła, drzewa i trawa są zielone i bujne, wszędzie kwiatuszki, uroczo i słodko. Tylko temperatura nie dopisuje. Ale to sie chyba zmieni? ;)
Gdyż szczerze nie moge się doczekać przejażdżki rowerem w szortach, wiatru na odkrytych ramionach, otwartych butów i sukienek! Skakanka też na razie smutno wisi, czekając na cieplejsze czasy. Potrzebuję słońca i ciepła. Lata.

A jak tam, żeńska części ukochana, ktoś już począł tak dzikie przygotowania do sezonu bikini jak ja? :P Nie no, pomijając żarty, trzeba zrzucić wreszcie trochę masy by pokazać się w tym pięknym białym stroju kąpielowym w wisienki, którego jeszcze nikt nie widział :P Serio :P

Skoro już jesteśmy w tematyce letniej i ciepłej powiem wam, że jestem szczerze zachwycona wachlarzem festiwali i koncertów w Polsce! To lato jest trochę ciężkie dla mnie bo większość moich zespołów siedzi w studiach bądź się nie melduje (bastards). Jednak ci których zobaczyź mogę wybierają sie do Pl i to budzi uśmiech na mojej twarzy :)
Biję brawa dla polskiej sceny festiwalowej i biur koncertowych za niezłe ogarnięcie tego lata. Za ta Krakowskie Biuro Festiwalowe dostaje karnego ch*** za brak dofinansowania dla Coke Live Festival i Selectora.  Chrzańcie się. Mieliście budować i rozwijać to miasto!

Więc, kończąc, życzę wam ciepła, miłego tygodnia, szybko nadchodzącego weekendu i zimnego piwa :)
xoxo

czwartek, 19 kwietnia 2012

Oni zawsze wracają

Długo nie widziana, jak syn pierworodny do ojca, wracam do mojego kochanego miejsca w internecie.
Mam nadzieje że nie zraziłam nikogo taką długą nieobecnością i jednak ten kto ma tutaj zaglądać, będzie.

Hello, world.
To ja, wersja 2.0
To ja, znów na jakiś granicach, znów rzucająca sie jak dziecko we mgle...
A jednak inna. Lepsza, bardziej zdecydowana, odważniejsza. Nie boję się już.

Więc jak wam życie leciało ?
Ja jak na razie mogę wygenerować :

1) Renesans "Supernatural" i fascynacja Mishą Collinsem
(Marron, och Marron, co żeś ze mna zrobiła !)

2) Wycieczke na Ursynalia w zamian za Werchtera (chyba tylko dlatego że nie było już biletów na W i że chce krzyknąć sobie "Slayer, K***A !")

3) Zachrzan na uniwerku i totalny mindfuck.

Skrótowo, tyle. Może nie będę się rozpisywać gdyż jest 2:30 w nocy, a ja przeżywam jeden z typowych napadów bezsenności.

czwartek, 8 marca 2012

Różne dziwne przypadłości.



Dzieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeń dobryyy !

Wszystkim pięknym, uroczym, cudownym, kochanym i znanym oraz tym nie zanym przeze mnie panią życzę wszystkiego najlepszego w tym uroczym dniu jakim jest 8 marca :)


Mam szczerą nadzieję, że już od rana jesteście adorowane i kochane "trochę bardziej", że każda z was dostanie dziś kwiatka (bo jakkolwiek się wzbraniamy to je kochamy) oraz coś slodkiego na zreperowanie kobiecej duszy :3

Tak więc już 8 marca! Jak ten czas leci.
Ostatnie dni spędzam w domu, wyglądając jak chomikę, bo wyrywali mi ósemki. Szwy w buzi to najgorszy ból jaki do tej pory przeżyłam, i w sumie pierwsza "operacja" :P
Ale są też pozytywne strony, jako że lewą strone rwałam już trochę temu, gdy zejdzie mi opuchlizna z prawej którą mam teraz, mogę się pożegnać z chirurgami dentystami na dłuższy okres.
Plus, polubiłam swoją sokowirówkę xD Pomaga mi jeść w bardzo skuteczny sposób, mieląc owoce, warzywa i zupki na miłe i łatwo zjadalne paćki :P
W ten sposób miałam dziś okazję pierwszy raz tej wiosny pić homemade smoothie i jestem zachwycona. W lato będzie to już na porządku dziennym <3

W związku z wczoraj zakończoną żałobą narodową łączę się w bólu i jestem pełna obaw na przyszłość. Coś jest nie tak z tym PKP, to wiedzieliśmy od dawna, ale katastrofy kolejowej u nas w kraju od dobrych kilku lat nie było. A teraz na centralnej magistrali kolejowej. Gdy pomyślę, ile razy w tamtym roku jechałam tą magistralą, ile razy moi znajomi bądź rodzina korzystała z pośpiesznego pociągu Krk-Wawa to mi się słabo robi. A dyżurny "myślał, że puścił pociąg prawidłowo", i teraz jeszcze wsadzili go pod obserwację psychiatryczną. Dobry Boże, jakby tak wywalić cały zarząd PKP i wsadzić tam nowych, świeżych ludzi?

No dobrze, koniec żalów z mojej strony, pozostawiam was już w ten wesoły i (mam nadzieję) słoneczny dzień :)


xoxo
Meri

czwartek, 1 marca 2012

Marzec.


JUŻ MARZEC...?!

Nie no, z jednej strony skaczę z radości i cieszy mi się buzia, z drugiej, gdy uświadomię sobie jak mało czasu zostało - aż mnie skręca.
Zostało tak mało czasu na wszystko. Zostały 3 miesiące żeby schudnąć, został jeden miesiąc żeby nadrobić rosyjski, zostało...
Mało czasu.

Natomiast w Koloni rozpoczeliśmy sezon na zje**ną pogodę. Ciśnienie jest w piwnicy, mży ciągle, niebo zasłania gruba warstwa ciemnych chmur. Dla mnie oznacza to codzienną poranną mękę i ból w skroniach gdy tylko muszę oderwać głowę od poduszki.

Przez Niemcy przechodzi fala nowych seriali, jednym z nich jest opera mydlana o czarującej nazwie "Zemsta wędrownej dziwki". Powoli zastanawiam się dokąd ten naród zmierza i dlaczego właśnie tam.

Więc na dzień dzisiejszy zamykam oczy i wyobrażam sobie że za 21 dni zobaczę to czarujące miejsce :
























o Węgry, nadchodzę, i zamierzam zobaczyć najwięcej jak się tylko da, odpocząć i skorzystać ze wszystkich dobordziejstw sanatoriów jakie zostaną mi udostępnione.
Zdjęcie : Gallert Hotel w Budapeszcie.

W sumie to miło że jest już marzec.

xoxo
Meri

poniedziałek, 27 lutego 2012

Academy Awards i inny syf.



No i wróciłam.


Wczoraj było rozdanie oskarów, tak, wiem, nie sposób dziś było zjeść spokojnie śniadanie i oglądnąć wiadomości bez obaczenia najlepszych kreacji, mizdrzących się ludzi i bałwochwalczego odoru Hollywood unoszącego się nad ekranem. Bleh.
Notabene, ponieważ jestem kobietą mimo wszystko, oglądając dziś te wszystkie sukienki stronniczo twierdze że wszystkie wymiękają przy tej :



Tak jak nie jestem fanką urody Penelope popieram w 100% jej klasyczne i eleganckie, wręcz ponadczasowe kreacje. Dobrze. Koniec tego rozpieszczania.

Reklamy !
Czy was też to doprowadza do szału tak bardzo jak mnie? Że nie ma nic ambitnego? Że dzisiejsze koncerny nie potrafią nam zaproponować nic więcej oprócz laski która od x lat opowiada że białe może być bielsze ?
No cóż, ostatnio wpadłam rónież na reklame słynnego dezodorantu Axe, który jako hasło reklamowe wykorzystuje...koniec świata w 2012 roku -.-



Gdy zobaczyłam to za pierwszym razem zaczęłam się chichrać jak nie normalna, po chwili doszło do mnie że w dobie dzisiejszego konsumpcjonizmu jesteśmy w stanie sprzedać wszystko, nawet koniec świata!
Także biję pokłony i patrzę z przerażeniem na rachunki jakie firmy płacą za kolejne, ponadczasowe pomysły.
Notabene, karnawał się kończy, i zaczynają ściągać olbrzymie reklamy Germany Wings, które zaklejały całe miasto.
"Nie przejmuj się co robisz w karnawale, idź na całego - już w środę popielcową możesz z nami odlecieć daleko od swojego wstydu"
Facepalm w autobusie. W jakim świecie ja żyję.


Kolejnie, z wielkich wydarzeń, ludzie, moje małe marzenie się spełnia i jadę na 4-dniową wycieczkę na Węgry! Yeeeeeeey! Radość mnie ogarnia ogromna na myśl, że zobaczę w końcu Budapeszt, jestem również dziwnie przekonana, że to miasto wpisze się na stałe w moje serce.
Jest tyle miejsc do których chciałam bym jeszcze wrócić... Wiedeń, Palma de Mallorca, Istambuł...
Już nie mówiąc o miejscach które chciałabym jeszcze zobaczyć. Czy starczy życia? Sił? A pieniędzy?


Nie popadajmy w styl sentymentalny, żegnam się z wami, przesyłam wam wiosne i uśmiech na twarzy.
A Ci za którymi tęsknie wiedzą, że robię to codziennie.

xoxo
Meri




niedziela, 26 lutego 2012

Let me begin.


Niedziela się kończy.

Miałam okazję dziś jak prawdziwy sprawny i ruchliwy mieszkaniec Koloni ubrać się w dresy i pokręcić kilka rundek na swych nogach po tzw "Lesie Miejskim". Który notabene naprawdę jest lasem. How awesome is that.

Co tam u was, Marynarze? (I tak wiem że nikt mi nie odpowie na to pytanie ale i tak lubię widzieć to jeb**ne "Marynarze")

Z ostatnich wydarzeń i komplikacji wynika że będę odwiedzać czarujące Węgry pod koniec przyszłego miesiąca :) Cieszę się niezmiernie i liczę powoli dni, bo nie zostało ich dużo.

Poza tym uciekam, gdyż czuję się ostatnio samotno, a ten blog jest doprawdy ostatnim miejscem w kórym chciałabym ukazywać swoją płaczliwą stronę :P
Zostawiam was ze zdjęciem, które może niektórzy gdzieś na necie już widzieli, a które mnie zachwyca za każdym razem. Obiecuje też zameldować się wkrótce i wylać tutaj moje przemyślenia o dzisiejszych reklamach które atakują mnie od dłuższego czasu :P





xoxo
Meri

niedziela, 19 lutego 2012

as time pass by...



Tak, wiem, dawno mnie tutaj nie było (wstydzę się tego bo chcę być tutaj częściej niż daję radę).
Jednakowoż, jestem.

Ahoj, Marynarze !

Luty ucieka w Koloni pod znakiem karnawału, już od tego czwartku trwa ta ogólnomiastowa biba, nawaleni i poprzebierani mieszkańcy z dumą krzyczą na siebie pijackim głosem "Kole alaaf!" (co znaczy dokładnie tyle co Ave Kolonia).
Jeśli mam być szczera, nie przepadam za tymi obchodami. Jutro "Różany Poniedziałek" jedyny miły punkt, w którym przez stare miasto przejdzie największy pochód, często mocno polityczny, platrformy na te okazje niektóre stowarzyszenia przygotowują cały rok. Do Koloni zjeżdżaja się praktycznie cała Nadrenia podziwiać kolorowy, różnorodny wąż masy ludzi ślizgających się po krętych uliczkach. Z platform rzucane są słodycze, dzieci szaleją, matki umierają ze strachu. Same old, same old.

A co u was ?
Ja z radością wypatruję Środy Popielcowej i kolejnych 40 dni po niej następujących. To w końcu znaczy, że przyjdzie wiosna. Nie wiem jak Wam, mi wiosny brakuje bardziej, niż kiedykolwiek mi jej brakowało. Zamierzam w tym roku pieczałowicie celebrować ciepłe dni. Nigdy nie wiemy, czy to nasze ostatnie. No wiecie, w grudniu będzie koniec świata :P
Targana żałością za promykami słońca zostawiłam wczoraj w kwiaciarni 3 euro i adoptowałam fioletowe tulipany. Poznajcie się. Są naprawdę kochane :3


Z nowości w świecie, okazało się że Foster The People zagoszczą zarówno w Warszawie jak i w Koloni (psując mi tym oczywiście plany na maj). Przyznam sie jednak że tak jak większość publiki kojarzę tylko "Pumped Up Kicks" i nie jestem pewna czy chcę iść na koncert. Jednak po cichu zbliża się kwiecień i koncert LostAlone. Miałam przyjemność zobaczyć ich jako support My Chemical Romance rok temu (to już rok temu był mój pierwszy koncert MCR...!) i bardzo polubiłam tych trzech kolesi grających emo/screamo. Gerard Way odznacza się jednak wybitnym gustem muzycznym. Z Linnet wybieramy się żeby zobaczyć ich po raz kolejny. Najs.

Z zadowoleniem stwierdzam również że odkryłam tanią taryfę jeśli chodzi o tegoroczny Wertchter Festival w Belgii. Okazało się że jeśli pokombinować by z polem kempingowym i darmowymi przejazdami, koszt całych czterech dni festiwalowych zamyka się poniżej 3 setek. Epic win. Chciałam napomknąć że Reading z trudem zamknęłam w sześciu setkach :/

Z kolejnych nowości chciałam się pochwalić moją nowonabytą fascynacją Niegllą Lawson :3
Poluję z pełną świadomością na książkę p.t "Feast" - z której zresztą pochodzi mój pierwszy ever zrobiony tort, którego prezentuje wam z ogromną dumą :

Tort czekoladowo-malinowy, idealny na walentynki <3
Przepis znaleziony na : http://mojewypieki.blox.pl/html - blog o wypiekach pani Doroty, który polecam wam z całego serduszka, tak, dokładnie xD
Smacznego xD

Na pożegnanie polecam wam piosenkę The Boxer Rebellion "The Absentee"

xoxo
Meri






środa, 1 lutego 2012

Co to ... jest ?!


Stało się, apogeum, koniec świata, zima znów zaskoczyła kierowców. W Koloni, w której temperatury jak na średnią niemiecką zazwyczaj są przyjazne i wogóle, zanotowaliś
my -9. Przed
dwoma minutami.
R.I.P przedwczesna wiosna (bo zdążyłam już przyuważyć kwiatuszki na trawnikach).

Jak tu się skupić na sesji (sesja?!) gdy za oknem coraz zimniej? Wiem, nie mam na co narzekać, u was jest -20 i śmiejecie mi się prosto w twarz. Ok.
Pamiętajcie tylko że najzimniej
ma być w piątek, odkpoujcie już najcieplejsze czapki i szaliczki.



1 lutego 2012 roku, witam was w drugim miesiącu ostatniego roku istnienia ludzkości xD
W Polsce czynsze idą w góre, Leszek Miller dostanie pozew o zaniedbania BORu w.s. Smoleńska, wojna o ACTA trwa dalej, popularność PO spada i ludzie martwią się o powołania do żeńskich zakonów.
W Niemczech odnaleziono stare przemówienia Bosmarcka, afera wokól prezydenta i jego
niepoprawnego kupna działki i domu trwa nadal, nowe środki zostają przeznaczane na rozwój
zachodniej częsci kraju i kobieta wjechała w grupe przedszkolaków.

A co się dzieje u was?

Ja dostałam biały stoliczek ikejowski (proste), wiecie, stoliczek LACK :P
I cieszę się jak dziecko bo w końcu jest przy czym usiąść i książki rozłożyć.
Wypić herbatkę.
Położyć laptopa.
Zjeść kolację.
Normalnie żyć nie umierać xD

Z muzycznego świata, a raczej z działu festiwalowego radzę się wam pochylić na Rock Werchter, który odbywa się w Belgii i który w tym roku swą obecnością zachwycą : Pearl Jam, Garbage, Blink 182, Elbow, The Cure, Wolfmother, Kasabian, Florence + The Machine, Snow Patrol (!) oraz RHCP. A to jeszcze nie koniec, dużo pustego miejsca, jeszcze kilka zespołów się zmieści :)
Zapraszam na stronke : http://www.rockwerchter.be/en/lineup/ i jeśli ktoś ma 198 euro na
zbyciu, to wiem gdzie was znaleźć między 28 czerwca a 1 lipca xD

Z działu płyt polecam wam to co nabyłam niedawno, po niskiej cenie, a co zachwyciło moje uszy.
Deftones - White Pony
Sięgnęłam po tę płytę głównie z tego powodu, że znajduje się tam jedna z moich ulubionych piosenek - Change. Już po pierwszym przesłuchaniu, które z namaszczeniem odbyłam wczoraj wieczorem jestem pozytwnie nastawiona do całej płytki, coś konkretniej ujmę jak przesłucham ją dokładnie, teraz mogę ją serdecznie polecić :)

Polecam wam też ostatni odcienek Lekko Stronniczego : http://www.youtube.com/watch?v=ZhnkE6DYYW4&context=C3bee5bcADOEgsToPDskK1tiGT6uDqMaJw7-7FoOEv reklama Kulturalnego (kto z Krakowa i student to wie) oraz szczery śmiech Karola i Włodka poprawiły mi humor :)

Więc - uchowajcie się cali i zdrowi od mrozów !

xoxo
Meri

piątek, 27 stycznia 2012

Bo czasem pozostaje tylko śmiech.



Obserwując sytuacje z Acta z dalszej perspektywy (w moim przypadku z odległości 1000 kilometrów) chce mi sie serdecznie śmiać.
Ale nie z ludzi, którzy tak dzielnie wyszli na ulice. Coś zrobili. Pokazali. Oznajmili. Wypowiedzieli swoje zdanie.
Nie, chce mi sie śmiać z naszego premiera który całą sytuacje skomentował słowami
rząd nie ustąpi w żadnym wypadku wobec szantażu
What the...? Nie dziwię się, że Szef Rady Informatyzacji podał się do dymisji. Wiecie czemu się dziwię? Ludziom, którzy nadal wierzą w Tuska i idą głosować na PO tylko dlatego, żeby nie wygrał PiS. Tak ludzie, dziwię sie wam. Nie jestem poplecznikiem PiS-u, jestem za to przeciwna Platformie z czystego serca i z prostego powodu - jest to banda idiotów. Dziękuję.

To teraz może przechodząc do milszego tematu jakiegoś.
Na Openerze 2012 wystąpi Franz Ferdinand !
Tak, tak, tak, długo wyczekiwani, wyciągnięci ze studia (właśnie nagrywają kolejny album) Szkoci ogłosili swoją obecność w zupełnie niespodziewanym miejscu.

Jak dotychczas sam "Heniek" nie zapowiadał sie kusząco, może The XX przyciągało uwagę. Jednak tym ogłoszeniem festiwal pobił dla mnie wszystko inne i stał sie jedym wielkim ME WANT i PLACE TO BE THIS SUMMER. Tak więc, ludzie, zbierajcie się bo raz usłyszane "Take me out" na żywo pozostaje w pamięci do końca życia. Mam nadzieję że spotkamy się w Gdyni :)

Co tam jeszcze z pięknych newsów muzycznych? Jak dla mnie chyba nic. Powstało zapytanie wokół Rock im Pott, jednodniowego festiwaliku w Gelsenkirchen (Niemcy). Na tapecie RHCP i Placebo. Zobaczymy jak się to rozwinie dalej. Rock am Ring w tym roku również nie prezentuje (jak do teraz) jakiegoś znakomitego LineUp. Bierzmy jednak poprawkę na to, że dopiero kończy się styczeń. Najwięcej festiwalowych newsów lata w eterze koło marca, więc jedynie co pozostaje to cierpliwie czekać.
Gratuluję jednak już teraz Ursynaliów i życzę polskiej braci dobrej zabawy na koncertach Billy Talent i Slayera xD

xoxo
Meri








środa, 25 stycznia 2012

Just me being silly



Tak!
Styczeń sie konczy, jak z waszymi postanowieniami noworocznymi? Ktoś dotrzymał, ktoś dalej ciągnie? A może zrobicie jak ja? Otóż postanowiłam że będę miałą postanowienie po-noworoczne, wchodzące w życie od lutego. As usual, czas schudnąć żeby wcisnąć się w okresie letnim w bikini i wyglądać w nim w miarę dobrze :P

Snuję się z sentymentami, oglądam satre zdjęcia z wakacji i wzdycham.
OWF, Wiedeń <3 nie wiem czy było cokolwiek bardziej zwariowanego w moim ż
yciu i wiem że chce więcej ! Będę sie starać o ten Reading. Ale co z tego wyjdzie, to wyjdzie. W praniu. Za jakies 2-3 miesiące.

Pic for today :


Znów mieć te "naście" lat, myśleć tylko o tym co jest i bedzie za pół roku.



wtorek, 24 stycznia 2012

ACTA i inne wypadki pogodowe.


Internet.
Dobry Boże, dużo fajnego dzięki niemu jest, dużo złego (bo ludzie się zamykają przed kompem i unikają jak ognia ludzi na zewnątrz stając się takimi noł-lajfami jak ja). Ale jest, i fajnie by była gdyby pozostał wolny i nie ograniczony żadnymi przepisami.
Przez ostatnie dni naoglądaliśmy się masy protestów przeciwko SOPA i PIPA --> http://sopastrike.com/strike


teraz i do naszego ojczystego kraju dotarła ACTA. I w sumie jedyne co chciałam powiedzieć, to, ruszmy dupe (uwierzcie, jakbym była w polsce to bym się przeszła '--) i idźcie pokazać światu, że jesteście przeciwko. Rewolucji nei da się zrobić w domu, na krześle. Da się zacząć, ale nie przeprowadzić.

Odsyłam wan na youtube i na konta Niekrytego Krytyka czy Lekko Stronniczych.
Mamy prawo wiedzieć. Nie bądźmy obojętni.







czwartek, 19 stycznia 2012

Dla idiotów : robimy mielone.





"Meri gotuje - czyli kuchnia dla idiotów" patr 1.

Zaczynam nowy projekt !


Ponieważ najwidoczniej żyję w nowoczesnej rodzinie i nie mam tego szczęścia, że moja mama jest mistrzem kuchni i co drugi dzień gotuje obiad muszę nauczyć się gotować, jak i piec, sama. Stąd "Kuchnia dla idiotów". Stąd moje zaproszenie. Jęsli tak jak ja zawsze mieliście dwie lewe ręce do garów może nauczymy się gotować wspólnie? :3


Na dziś - Mielone. Jak nie spalić patelni i wyżyć sie na mięsie.

Potrzebujemy :
500 g mięsa mielonego (nie mielcie sami, idźcie do sklepu, za dużo zachodu)
1 cebula
bułka tarta
1-2 ząbki czosnku
1 bułka
1 jajko
sól i pieprz do smaku

A tak to robimy :
1) Kroimy cebulę i czosnek w drobną kostkę. Proponuje od razu przynieść sobie chusteczki, ja płakałam jak dziecko tnąc cebulę. Taką kostkę wrzucamy na patelnie i, uwaga, "szklimy". Tzn Burn this bitch. Tak żeby jeszcze nie była brązowa ale już podgrzana. Odkładamy na bok.


2) Mięsko wrzucamy po chamsku do miski. Potem je rozdzielimy, na paski, mielone mięso jest w takich śmisznych poskręcanych paskach :D Takie rozdzielone mięsko posypujemy pieprzemi solą, na oko prosze, zależy od tego jak pracują wasze kubeczki smakowe. Posypane mięsko zaczynamy ściskać i gnieść między rękami. Tak! Wyładujcie na nim frustracje całego dnia, nie zdanego kolosa/klasówkę, kłótnie w domu ! U mnie w tle leciało "I'm not Okay" - MCR xD
3) Bułeczkę wkładamy do miski z wodą i sciskamy troszku, ale z wyczuciem, tak żeby się nie rozleciała ale nabrała troche wody. Czujecie że tak jest? Wyciągamy ją, wylewamy wodę i wkładamy z powrotem.
4) Rozbijamy jajko, dodajemy do mięsa i dalej ściskamy, żeby się dobrze wymieszało. To samo robimy z bułką i naszą kostką cebulowo-czosnkową. Na koniec dodajemy troszeczkę bułki tartej. Znów posypujemy pieprzem i solą. Squeeze this motherfucker. Powinno wyglądać
mniej więcej tak :



5) Teraz do miseczki sypiemy bułke tartą (widzicie na zdjęciu, tam obok? Jest :D)
6) Z mięsa robimy małe kulki, obtaczamy je w bułce, kładziemy na talerzu i rozpłaszczamy
widelcem.
7) Tak stworzone placuszki kładziemy na patelni. Co do tej patelni...Nie spalcie! Olej rozgrzewamy najpierw do maksymalności a potem zmniejszamy gaz i czekamy aż się przechłodzi. Dopiero wtedy kładziemy na nim nasze cuda. Nie chcemy przeca żeby się spaliły.
8) Kotleciki trzeba przysmażyć z każdej strony 3-4 minutki.
9) Voila ! Mielone jak się patrzy gotowe do spożycia !

Tak, skoro mi się udało zrobić mielone to i wam się uda xD Do towarzystwa dla waszych kotlecików proponuje ziemniaczki ubite z masłem i mlekiem oraz ćwikłę ze słoika.
Smacznego!



Ogólnie przesyłam wam pozdrowienia z okrutnie deszczowej Koloni, szarej i smuciasnej trochę. Dużo energi dla studentów z okazji zbliżającej się sesji, dużo radochy dla uczniów, bo ferie.

xoxo


wtorek, 17 stycznia 2012

Wracam.

Wracam do pisania tego bloga bo mimo, mimo wszystko...tego bloga pisze mi się najlepiej z wszystkich które kiedykolwiek miałam !
Oczywiście odsyłam i zapraszam również do fotobloga :
Jednak pewne i postanowione jest : Tu spędza mi się czas najlepiej. A że teraz idą ferie zimowe, to i podejrzewam że wpisów uda mi się dodawać więcej.

Awww, jak miło tu wrócić :3
Moje życie trochu się ustatkowało od tych szalonych wakacji ale głód koncertowy już mnie przeżera i szuka chwili słabości gdy pójde i kupię bilet na kolejny koncert.
A kilka ich jest!
We Are The Ocean
LostAlone
Megahertz (z zaznaczeniem że idę jako towarzysz Marron, sama ich w sumie...nie wiem.,,nigdy nie słuchałam o.O)
Snow Patrol (przy dobrych wiatrach, to takie marzenie <3)
no i, jeśli wreszcie uzbieram kasę do tego czasu... READING FESTIVAL 2012 !

Ehhh, niby jeszcze tyle czasu, a momi wszystko nie ogarniam wszystkiego.
Więc na dobry początek (nowy początek) odsyłam was do jutjuba i z całęgo serca polecam
The Wombats - Moving to New York
Na dobry humor i żeby nuszki się trochę poruszały :)

xoxo